Najpierw jazda, potem wygląd – czyli przepis na sukces Mistrza Polski na Żużlu

Pit bike’i są bardzo popularne wśród żużlowców i możemy się pochwalić, że świeżo upieczony Mistrz Polski na żużlu – Szymon Woźniak też na nich jeździ. Specjalnie dla Pitbike24.pl Mistrz, zdradza swój przepis na sukces!

Piotr Młynarczyk: Na wstępie wielkie gratulacje. Niezwykle miło mi, że rozmawiam z Indywidualnym Mistrzostrzem Polski na żużlu 2017. Takiego sukcesu mało kto się spodziewał, chyba nawet ty sam, bo wiedzieliśmy jak popłakałeś się, gdy wygrałeś te zawody. Czy ten triumf jest faktycznie dla Ciebie aż tak cenny?

Szymon Woźniak: To będzie dzień którego nie zapomnę do końca życia. Wielke emocje i niesamowita radość. W tej jednej chwili dostałem zapłatę za 17 lat ciężkiej pracy mojej, mechaników, sponsorów i najbliższych.

Jesteś dobrym przykładem jak los potrafi być przewrotny. Na początku sezonu nie łapiesz się do składu swojej drużyny, a tu nagle kilka tygodni później zdobywasz tytuł Mistrza Polski…

Ja do tego tematu podchodziłem bardzo spokojnie. Wiedziałem, że jestem mocny, ale zdawałem sobie sprawę, że trener Rafał Dobrucki miał twardy orzech do zgryzienia. Tak się złożyło, że akurat każdy w naszej drużynie wstrzelił się z formą. Opłacił się spokój i ciesze się, że wszystko się poukładało.

Czy były momenty, że żałowałes, że nie zmieniłes barw klubowych, gdzie miałbyś pewne miejsce w składzie?

W żadnym momencie tego nie żałowałem. Byłem gotowy na taką sytuację, że nikt mi za darmo miejsca w składzie nie odda. Starałem się spokojnie trenować i czekałem na swoją kolej aby ją jak najlepiej wykorzystać.

Wspominałeś, że spełniło się Twoje wielkie marzenie. Teraz, gdy je zrealizowałeś pojawią się kolejne?

Marzeń jest sporo. Ciesze się, że jedno z nich zrealizowałem. Teraz skupiam się na lidze polskiej i szwedzkiej, gdzie cały czas jedziemy o najwyższe cele. Chciałbym wreszcie zdobyć medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Jeśli chodzi o dalsze plany, to naturalnie marzy mi się występ w Grand Prix, a następnie walka o Mistrzostwo Świata oraz oczywiście znalezienie się w kadrze Reprezentacji Polski.

Słynna Czapka Kadyrowa przez rok będzie należała do Szymona, gdzie będzie mógł wyszyć swoje nazwisko.

Skąd u Ciebie taka wysoka forma? Czy coś zmieniłeś w swoich przygotowaniach? Nowy tuner, mechanik, a może współpraca z psychologiem?

Miałem już dobre sezony za czasów jak jeździłem w Polonii Bydgoszcz. Czuje progres z roku na rok. Może nie tak jak inni, że nagle wystrzeliłem. U mnie wszystko idzie spokojnie, małymi kroczkami, ale czuję, że cały czas staje się lepszym zawodnikiem. Ważne jest też, że coraz lepiej poznaję ten sport, bo nie miałem żużlowców w rodzinie. Mogę polegać tylko na sobie i swoich mechanikach. Wielu zmian nie było tunerzy ci sami, przygotowanie fizyczne również. Nie rozpocząłem także jakieś spektakularnej współpracy z psychologiem. U mnie najważniejszy jest ten spokój zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym, co nie rodzi niepotrzebnej presji.

Mieszkasz dalej w Bydgoszczy, mimo, że odszedłeś z Polonii 2 lata temu. Jak odebrali Twój sukces kibice w mieście nad Brdą?

Ciesze się, że bydgoscy kibice rozumieją, co się w mojej karierze stało i nie mają mi tego za złe. Bardzo im za to dziękuję. Dochodzi do mnie sporo głosów, że są dalej są ze mną, a nawet niejednokrotnie stają się też kibicami Sparty, dlatego, że tam jeżdże.

Czy rozważasz powrót do Polonii w przyszłości gdyby wróciła do ekstraligi?

W tej chwili jeżdze we Wrocławiu i niczego mi tam nie brakuje. Umożliwia mi on rozwój, co jest dla mnie bardzo ważne. Nie chcę wybiegać w przyszłość, skupiam się na „tu i teraz”. Życzę Polonii szybkiego powrotu do ekstraligi, bo tam jest jej miejsce.

Z archiwum Szymona

Czytelników Pitbike24.pl najbardziej interesuje Twoja przygoda z pit bike’ami. Kiedy jeździsz, gdzie i czym jest dla Ciebie pit bike?

Jazda na pit bike’u, to element moich przygotowań do sezonu. Dla mnie najważniejszy jest ciągły kontakt z motocyklem, a zimą pit bike mi to właśnie umożliwia szczególnie na hali w wersji supermoto. Pit bike jest sprzętem, który nie ma na celu zrobienie Tobie krzywdy. Co prawda mocy w nim nie brakuje, ale przez jego rozmiary, pita można traktować jako bezpieczną zabawę, To jest fajne uczucie, bo jeździsz motorem, a masz wrażenie jakbyś bawił się klockami lego.

Jeden wpisów Szymona na twiterze z treningu w Chojnicach na pit bike’u – „Zima, śnieg, mróz? Pffff! Ja dzisiaj trenowałem  supermoto na pit bike’u”

Czy mógłbyś przekazać wskazówki dla młodzieży, która właśnie zaczyna swoją przygodę z pit bike’ami?

Przede wszystkim „Najpierw jazda, potem wygląd”, bo nie najpiękniejszy kask jest najszybszy, tylko ten który jest pierwszy na mecie. Nie można też jeździć z przymusu. Najważniejsze by właśnie uprawiać ten sport z przyjemnością, a nie było to narzucane np. przez Rodziców. Pit bike’i to jest bardzo dobra droga. Trzeba pamiętać, żę praktycznie wszyscy najwięksi sportowcy zaczynali w młodym wieku. Jeśli ktoś w dzieciństwie wsiada na motor, a później rośnie razem z nim, to później powstaje więź, która powoduje, że ktoś poświęca się temu co kocha na 100%.

Z archiwum Szymona

Na ostatnich zawodach w Głażewie w roli kibica pojawił się Patryk Dudek, który w jednym z wywiadów podkreślił, że chętnie by wystąpił w takiej imprezie. Czy Ciebie też nie musielibyśmy specjalnie namawiać?

Bardzo chętnie bym wystąpił na zawodach w Głażewie, ale podpisany kontrakt wiąże się z odpowiedzialnością i nie chciałbym ryzykować w trakcie sezonu.

Czy na zakończenie chciałbyś kogoś pozdrowić?

Dziękuję Rodzicom, narzeczonej Karolinie, mechanikom Jurkowi i Mikołajowi obecnemu Klubowi Sparcie Wrocław, jej Trenerom i Prezesom oraz oczywiscie moim Sponsorom. Pozdrawiam także kibiców z Tucholi, Bydgoszczy i Wrocławia.

Dziękuję za rozmowę
Dziękuję

Powrót

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.