Michał Mysza Macuk: treningi na torze i placach to podstawa do tego, aby ścigać się w największych seriach wyścigowych na świecie!

Niedawno wróciłem z Portugalii. Tam, na torze Estoril teamy Wójcik junior Racing Team oraz Motormania KidzGP walczyli w prestiżowej serii Hawkers Europen Talent Cup. Pierwszą ekipę reprezentował Oleg Pawelec (Milan niestety leczy kontuzję), a drugą Jeremiasz Wojciechowski. Wraz z nami na torze byli inni reprezentanci Polski Max Palmowski oraz Igor Teske, którzy ścigają się w Cuna de Campeones. Co ich łączy? Wszyscy zaczynali na Pit Bike’ach!

Swoją przygodę z zagranicznymi seriami wyścigowymi zacząłem rok temu kiedy wraz z Motormania KidzGP team wybrałem się na rundę Cuna de Campeones na torze Aragon. Cuna to organizowana w Hiszpanii seria wyścigowa przy ETC dla najmłodszych. Wszyscy zawodnicy ścigają się na bardzo prostych motocyklach kategorii Moto5. Seria jest bardzo fajnie zorganizowana opłacając opłatę startową, organizator dba o wszystko, w pakiecie otrzymujemy między innymi kombinezon, kask, odzież codzienną oraz maty środowiskowe. Można powiedzieć, że praktycznie zawodnik z ulicy mógłby zacząć sięgać się w tej serii z dnia na dzień. Dodatkowo przed zawodami rozstawiane są namioty dla zawodników oraz przyjeżdżają mechanicy, którzy za darmo pomagają aby motocykle były sprawne a zawodnicy mogli w 100% skupić się na ściganiu. Seria od początku bardzo mi się podobała wysoki poziom oraz łatwa dostępność to duże atuty Cuny. 

W tym roku jednak przeszedłem krok wyżej i zostałem zakontraktowany przez Wójcik Junior Racing Team. Wójcik to marka znana wszystkim doskonale w świecie motocykli przede wszystkim ze startów z sukcesami w mistrzostwach świata długodystansowych FIM WEC. Ekipa juniorska startuje w serii European Talent Cup, która obok mistrzostw świata MOTO2 uznawana jest za najtrudniejszą na świecie. Poziom zawodników to absolutny kosmos, pierwsza 5 z reguły trafia w kolejnym sezonie do mistrzostw świata (MOTO3 czy MOTO2) organizowanych przy MOTOGP. Od początku wiedziałem że to trochę inna liga niż Cuna ale dopiero kiedy przyjechałem na miejsce zrozumiałem że to nie krok wyżej a bardziej skok o tyczce. To co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Profesjonalizm jaki wymagany jest na tym poziomie jest nieprawdopodobny. Ciężko wyobrazić to sobie oglądając relacje w telewizji czy w internecie ale zawodnicy w wieku 12-17 lat to już dojrzali faceci, którzy muszą wiedzieć czego chcą i ogromem pracy dochodzą do swoich pierwszych sukcesów. Koszty organizacji i zaplecza tutaj stanowią dla większości barierę nie do przejścia. Wchodzimy tutaj na poziom setek tys euro za sezon. Bez pokaźnego zaplecza sponsorskiego ciężko będzie wystartować w tej serii. Nam Polakom jest tym bardziej cieżko, że względu na logistykę, która szczególnie w okresie pandemii stanowi nie lada wyzwanie. Zawodnicy poza tym, że jeżdżą identycznymi motocyklami to muszą już na tym etapie potrafić rozmawiać ze sztabem inżynierów technicznych, przekazywać swoje odczucia odnośnie prowadzenia motocykla, w naszym przypadku dochodzi bariera językowa ponieważ nie mamy jeszcze polskich inżynierów więc pracujemy z Hiszpanami. Dodatkowo muszą radzić sobie z czytaniem telemetrii oraz 38 innymi zawodnikami na torze. To naprawdę wysokie wymagania a przecież to tylko malutka część z ich obowiązków. To prawdziwi zawodowcy a pamiętajmy że mają dopiero od 12 do 17 lat. 

Ilość informacji która sam przyswoiłem przy okazji rozmów z inżynierami oraz naszym hiszpańskim szefem techników jest nieprawdopodobny. Zawsze wyścigi były moją ogromną pasją i starałem się poszerzać moją wiedzę na wszelkie możliwe sposoby ale dopiero teraz wiem jak mało wiedziałem. Cezar bo tak na imię ma szef naszych inżynierów to pasjonat i profesjonalista z 25 letnim doświadczeniem w wyścigach. Pracował między innymi przy serii wyścigowej Red Bull Rookie Cup oraz z takimi gwiazdami jak Tomas Luthi. Obserwowanie jego pracy i bezpośrednia pomoc w rozmowach z naszymi zawodnikami pozwala mi zbierać bagaż doświadczeń, którego nie da się zdobyć nigdzie indziej. Rozmawialiśmy wiele razy o tym jaka droga jest najlepsza dla młodych zawodników. Początek tej drogi jest zawsze taki sam Pit Bike’ki potem MiniGP, jak to powtarza Cezar „step by step”. Trening na Pit Bike’ach pozwala nauczyć się podstaw a potem to już zależy od budżetu, celów i możliwości ale dróg jest wiele. Jedyne co jest pewne to to, że każdy zawodnik potrzebuje kilometrów na motocyklu bez tego nie da się nic zrobić. Dlatego trzeba pamiętać, że od samego początku treningi na torze i placach to podstawa do tego, aby ścigać się w największych seriach wyścigowych na świecie!

Michał Mysza Macuk

Powrót

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.