Marcin Wójcik: Pit Bike’i są fantastycznym rozwiązaniem na wejście dzieci do motorsportu

Na motocrossie zaczął jeździć w 1988 roku. W swojej 17-letniej karierze wielokrotnie stawał na podium Mistrzostw Polski. Po latach spędzonych na motocyklu, został trenerem. Marcin Wójcik to jeden z pięciu szkoleniowców, którzy opracowywali nowy system szkolenia w polskim żużlu. W rozmowie z naszą redakcją opowiedział o szczegółach projektu.

Zacznę od pytania o Pana początki w motorsporcie – jak je Pan pamięta?
– W czasach, kiedy byłem dzieckiem, zaczynało się od motorynki. W Gdańsku, na osiedlu, na którym mieszkałem, było nas kilku. Rodzice nam kupili motorynki i tak się zaczęła nasza przygoda z motorami. Pewnego razu wraz z moim bratem znaleźliśmy w gazecie ogłoszenie o tym, że na torze Gdynia Kolibki będą odbywać się Mistrzostwa Polski na motocrossie. Pojechaliśmy je obejrzeć z rodzicami i nam się to spodobało. Znaleźliśmy klub, którym był Gdański Auto Moto Klub, wtedy trenerem był pan Marian Zupa. Zapisaliśmy i zaczęliśmy regularne treningi, na których przeszliśmy “szkołę życia”, bo nasz trener dawał w kość i z 40-osobowej grupy, po zimie zostało nas siedmiu. My przetrwaliśmy. Ja byłem 17 lat zawodnikiem, a mój brat 12. 

Po karierze zawodniczej rozpoczęła się kariera trenerska…
– Moja przygoda trenerska zaczęła się, kiedy byłem jeszcze zawodnikiem. Pojechałem w 1999 roku na zgrupowanie do Hiszpanii do Johna van den Berga, dwukrotnego Mistrza Świata. Zobaczyłem tam, jak wygląda profesjonalne prowadzenie treningu, zdobyłem wtedy dużo wiedzy. Było nas trzech, jako pierwsi z Polski pojechaliśmy gdzieś za granicę trenować do innych trenerów, byliśmy takimi “przewodnikami” po zagranicznym motocrossie.

W połowie sierpnia PGE Ekstraliga żużlowa przedstawiła strategię nowego systemu szkoleniowego. Był Pan jednym z pięciu trenerów, którzy go opracowywali. Co może Pan powiedzieć o tym projekcie?
– Według mnie jest to świetny projekt i uważam, że Pit Bike’i są fantastycznym rozwiązaniem na wejście dzieci do motorsportu. Dlaczego? Nie są drogie, ludzi stać na zakup tego typu motocykli i to jest najważniejsze. Ceny znanych na rynku, markowych motocykli przerażają wiele osób, z kolei Pit Bike’i są tańsze i ogólnodostępne, dzięki czemu dzieci mogą mieć szybciej kontakt z motocyklem i być ukierunkowane na przykład w kierunku żużla. Jeżeli dzieci zaczynają jeździć na Pit Bike’ach od najmłodszych lat, to w wieku 12 lat są już obyte z motocyklami, wtedy rozchodzą się do różnych dyscyplin motorsportu, między innymi do żużla. A jeżeli chodzi o sporty motorowe, to w Polsce żużel jest wypromowany, jest na pierwszym miejscu, jest profesjonalny, uprawiany zawodowo. Inne sporty są amatorskie, niszowe.

Piramida szkoleniowa została podzielona na cztery etapy. Pierwszym z nich są Pit Bike’i. Jak ma wyglądać to w praktyce?
– Na razie jest to w fazie rozwoju. Z tego, co wiem, to każdy klub żużlowy powinien posiadać plac szkoleniowy i kilka Pit Bike’ów do dyspozycji. Oczywiście powinien też mieć swojego trenera lub instruktora. Ma być to łatwiej dostępne, na przykład: przychodzi do klubu żużlowego rodzic z dzieckiem, które nie ma swojego sprzętu, ale chce spróbować swoich sił, czy się w ogóle nadaje. Nie ma problemu, w klubie ma być dla niego wszystko dostępne. Jeżeli spróbuje, przejedzie dwie lekcje indywidualne, jeśli mu się spodoba i będzie chciał, zdecyduje się na zakup własnego motocykla i dołączy do grupy. Treningi będą się odbywać na placu szkoleniowym lub torze Pit Bike’owym przy klubie Pit Bike’owym, który się w tym specjalizuje. Jednak będą to dzieci, które będą chciały jeździć na żużlu, ale najpierw będą uczyć się obycia z motorem.

W jakim wieku najlepiej zapoznać dziecko z motocyklem?
– Najbardziej standardowy wiek to 6 lat, czasem są i dzieci, które mają 4 lata i sobie radzą z motorami, ale to wyjątki. Uważam jednak, że nie wcześniej, niż 5 lat. Według mnie to wiek optymalny. Czasami jest tak, że jak za wcześnie zaczniemy, to dziecko zrażamy. Dziecko się boi i wtedy okazuje się, że dopiero za trzy lata będzie chciało spróbować. Nie ma się co spieszyć, warto zabrać dziecko na trening, pokazać mu na czym to polega, nie wsadzać go od razu na motocykl. 

Rozmawiała: Julia Lewandowska

Powrót

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.