Treningi ruszyły pełną parą i nie pozostaje nic innego, jak jechać już tylko do przodu. O zmianie motocykla, przygotowaniach do startów i powrocie na żużlowe tory, opowiada Maks Pawełczak #121.

W szczególności tak aktywnym osobom, jak Ty, przez ostatnie tygodnie przetrwać nie było łatwo…
Maks: Owszem, podczas kwarantanny nie było łatwo. Brak codziennych treningów w szkole (taekwondo) i treningów personalnych z Piotrem Hennigiem musiałem zastąpić ćwiczeniami w garażu oraz tymi przed domem. Dałem jednak radę, forma utrzymana.

Aktualnie treningów jest coraz więcej. Jak oceniasz formę „po powrocie”?
Maks: Formę oceniam na bardzo dobrą, już po pierwszych kółkach chwyciłem bakcyla. Poczułem luz i swobodę, jak przed przerwą, tego po prostu się nie zapomina.

Część Twoich fanów mogła się trochę zdziwić widząc Cię na treningu… w tym sezonie postawiłeś na niebieski (śmiech).
Maks: Tak, niebieski to kolor jednego z moich sponsorów, czyli INTUUM POLSKA. Jeśli chodzi o motocykl to faktycznie nastąpiła zmiana. W tym sezonie będę startował w klasie Stock 125 na YCF SM 125PL 2020 .

Jak Ci idą treningi żużlowe?
Maks: Treningi żużlowe dopiero, co się rozpoczęły. Niestety pogoda nam nie sprzyja. Pokręciłem już kilka kółek, pod bacznym okiem trenera BTŻ POLONIA BYDGOSZCZ Jacka Woźniaka. W sierpniu będę brał po raz kolejny udział w Gdańsk Speedway Camp 2020, organizowanym, przez Plech Sport Agency.

Jednym słowem harmonogram na najbliższy czas jest napięty?
Maks: Mój plan tygodniowy, jak zawsze jest wypełniony. Nie marnujemy czasu, aby rozwijać hobby. Bierzemy udział w różnych treningach i to raczej pogoda decyduje w jakich, bo naprawdę dużo się dzieje i jest z czego wybierać. A jak już, kiedyś wspominałem „każdy kontakt z motorem daje mi frajdę i satysfakcję ” nie ważne czy to żużel, off-road czy sm.

Dzięki bardzo za rozmowę.
Maks: Dzięki również.


OT.