Chciałbym być jak Travis Pastrana – rozmowa z Adamem Rembezą

Bez pardonu wskoczył do seniorów i od razu rozgościł się na podium Mistrzostw Pit Country. Jedna z najbardziej uśmiechniętych, a zarazem najbardziej widowiskowo jeżdżących postaci świata pit bike’owego – Poznajcie Adama Rembezę.

Piotr Młynarczyk: Cześć. Na pewno wiele fanek czekało długo na ten wywiad, czy opowiesz naszym czytelniczkom, i czytelnikom, kim na co dzień jest Adam Rembeza?

Adam Rembeza: Cześć, mam 17 lat, chodzę do 8 liceum w Toruniu. Na co dzień uśmiechnięty, miły chłopak. Rodzice się ze mnie śmieją, że mam charakter takiego Australijczyka, czyli wyluzowany, na wszystko ma czas, ale w głębi duszy charakter zawziętego sportowca.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z pit bike’ami?

Na początku jeździłem na miniżużlu i trenowałem na dużych crossach z moim ojczymem Robertem Kościechą. Gdy Robert skończył karierę sprzedaliśmy motocykle. Po krótkiej przerwie na meczu żużlowym usłyszałem o konkursie z pit bike’ami. Zgłosiłem swój udział, wygrałem jazdy testowe i tak się już pitami zaraziłem na dobre.

Adam Rembeza z ojczymem Robertem Kościechą

Robert Kościecha był dobrym i popularnym żużlowcem, czy jego kariera skłoniła cię do spróbowania swoich sił na motocyklach?

Na pewno gdyby nie Robert, to nie interesowałbym się motocyklami tak jak teraz. Gdy miałem 6 lat kupił mi małą crossówkę. Tak długo nią jeździłem, aż silnik wypadł mi z ramy. Potem tak jak wspominałem spróbowałem swoich sił na miniżużlu, gdzie trenowałem pod okiem Pana Jana Ząbika. Po zdaniu licencji zostałem nawet zaproszony na Mistrzostwa Europy. W ogóle Rodzice pomagają mi na każdym kroku. W pełni pozwalają mi realizować się w pasji i wpierają kiedy tego potrzebuję.

Gdybyś mógł porównać pit bike z motocrossem i żużlem…

To wszystko jest bardzo podobne. I tu i tu jest adrenalina i tu i tu są upadki. Myślę,że na pit bike’ach trzeba mieć więcej techniki niż w dużym motocrossie. Zdecydowanie więcej musimy się w trakcie jazdy nagimnastykować, a to sprawia, że jak wsiądziesz na dużego crossa, to będzie ci zdecydowanie łatwiej nim jeździć. Na pitach czuję się jednak najlepiej. Mogę rozwijać swoje umiejętności zarówno na asfalcie jak i crossie. Myślę też, że z pitami związany jest najlepszy odcinek mojej kariery sportowej.

Adam podczas Mistrzostw Europy na miniżużlu

No właśnie, bo musimy zaznaczyć, że ten rok to Twój debiut w kategorii PRO wśród seniorów i od razu sprawiłeś niespodziankę wygrywając w pierwszej rundzie…

To prawda, myślę że faktycznie byłem zaskoczeniem, bo chyba nikt na mnie nie stawiał, tym bardziej, że startowałem obok tak świetnych zawodników jak Kacper Rabikowski, Pan Darek Leba czy Kamil Tchorzewski. Dla mnie to był ogromny przeskok, bo w zeszłym roku rywalizowałem głównie z Danielem Blinem, a tutaj już nikt nie zamyka gazu.

Wspomniałeś o Danielu Blinie czy pojawia się chociaż drobna zazdrość, bo nie tak dawno jeździliście jako rywale, a teraz Daniel zaczyna odnosić już sukcesy międzynarodowe…

Daniela poznałem na torze w Chojnicach, gdzie przyszedł jakiś chłopak niekompletnie, sportowo ubrany i nagle zaczął nas wszystkich objeżdżać. Było widać od razu, że Daniel ma wielki talent. W minionych latach mocno rywalizowaliśmy, ale później nasze drogi się rozeszły, bo on poszedł w asfalt a ja w cross. Na pewno nie jestem typem zazdrośnika, trzymam teraz za Daniela mocno kciuki i mam nadzieję, że w przyszłości kiedy on wystartuje w MOTO GP,  ja będę mógł się chwalić, że kiedyś staliśmy razem na podium i przybijaliśmy sobie piątkę.

Czy również wiążesz z pit bike’ami swoją przyszłość?

Marzy mi się pojechać do Francji, gdzie pit bike’i są bardzo popularne. Chciałbym zobaczyć jak jeżdżą naprawdę dobrzy rajderzy i móc się z nimi zmierzyć. Póki co skupiam się na walce w Mistrzostwach w Głażewie, bo mimo pecha jaki mnie dopadł w drugim wyścigu ostatnich zawodów, to cały czas mam szanse powalczyć o pierwsze miejsce. Chciałbym jeszcze w tym roku złożyć tradycyjny podpis na plastronie lidera…

Adam podczas zawodów Supermoto

Ostatnie zawody to także debiut Twojej dziewczyny w pit bike’ach…

Marysia ma bardzo motoryzacyjną rodzinę. Jest bardzo zdolna i usportowiona, bo na co dzień też jeździ na koniach. Postanowiłem ją namówić by spróbowała swoich sił także na pit bike’u. Oczywiście bardzo stresowałem się jej wyścigiem, bardziej niż swoimi, ale jestem z niej dumny, że to taka twarda dziewczyna i dzielnie sobie poradziła. Fajnie że mamy wspólne pasje, bo to na pewno nas zbliża i mamy jak wypełnić wolny czas.

Budzisz się w środku nocy przychodzi ci do głowy pit bike, co myślisz?

Zwycięstwa! Kiedy mijasz szachownicę i możesz odebrać puchar. Fajne jest jak wszyscy ci gratulują i czujesz się faktycznie najlepszy.Tak też wspominam pierwszą rundę w Głażewie, gdzie pierwszy raz wygrałem wśród seniorów i wszystko było wyjątkowe.

Gdybyś mógł w jednym zdaniu opisać pit bike’a

Małe motocykle o wielkim sercu.

Adam Rembeza za 20 lat…
Chciałbym być dalej zawodnikiem odnoszącym sukcesy i dalej bawić się tym co robię. Moim marzeniem jest wystąpić w USA w Motocrossie lub Supercrossie niczym Tony Cairoli i Ken Roczen. Startuję z numerem 199 jak mój największy idol Travis Pastrana, którego miałem okazję poznać osobiście i od którego tak naprawdę zaczęła się moja pasja związana z motocrossem.

I tego ci wszyscy życzymy. Powodzenia

Dziękuję 🙂

Powrót

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.